Przed startem
Bardzo dużo dzwonimy do siebie. Przed startem, kiedy mąż wychodzi
z hotelu, to on telefonuje. Po biegu - też. Korzystamy również ze
skype'a.
Zazwyczaj wspólnie wyjeżdżamy w kwietniu bądź maju. Wtedy Tomek jest w
domu, nie ma obozów i może się poświęcić rodzinie, bo w czerwcu wraca
do treningów. Może nie są na początku bardzo intensywne, ale zaczynają
się wyjazdy na zgrupowania i nasze plany nie mogą z tym kolidować.
Co roku udaje mi się jeździć do włoskiej Anterselvy, gdzie odbywają się
zawody Pucharu Świata. Tam mam możliwość zobaczenia biathlonu z bliska
i wiem, czym to się je.
Dyskutujemy czy powinien dalej trenować. Wiadomo, że taka decyzja jest
uzależniona od osiąganych wyników. Jeżeli są dobre - namawiam go, żeby
kontynuował. Myślę, że on sam też czuje, czy coś z tego jeszcze będzie,
czy ma to jakiś sens.
Dodaj komentarz